czwartek, 8 sierpnia 2013

"Lubię pływać pod prąd, a nawet przegrywać z prądem, to przynajmniej wyrabia mięśnie. Wymyśliłam sobie taką praktyczną, prywatną, moralną dyrektywę, jeżeli masz do wyboru dwie drogi, wybieraj zawsze drogę trudniejszą dla ciebie."




Punkt A znajduje się w pewnej odległości od punktu B. Dla uściślenia odległość ta jest naprawdę niewielka. Mimo to oba punkty są pewnymi stałymi , niezmiennymi i nieruszalnymi - jak zatem ,mimo ich bliskość, doprowadzić do ich spotkania punktu A i B? Sytuacja mimo iż mocno groteskowa nie była wcale prosta do rozwiązania , na szczęście nie była też niemożliwa!

  Każdy wie , że jeśli nieuważnie wyciągnie jedną z kart - cały domek z kart, choćby nie wiem jak precyzyjnie zbudowany runie .Kostka domino pchnięta , przewraca kolejne i nijak nie można jej zatrzymać. Niewykorzystane szanse , już nigdy się nie powtarzają...  Na szczęscie zdarzają się też sytuacje odwrotne - jedna decyzja , może pociągnąc za sobą kolejne,  te uruchamiają cały szereg szczęśliwych zbiegów okoliczności ,które to z kolei wraz z szczęśliwym trafem tworzą potęzne fundamenty przychylności losu .

Ostatnimi czasy lubię nazywać stany jednym słowem -  była beztroska weekendowa  , była rześkość wieczorna , był zabawny romantyzm a teraz jest spokój. Nie tak zewnętrzny , ale spokój ducha i myśli. Spokojne oddechy,  powolne bicie serca  i przekonanie ,że podążam w dobrym kierunku . W końcu udało mi się ruszyć  i z każdym kolejnym dniem coraz bardziej czuję jak nabieram prędkości i jestem coraz bliżej celu..

Kupiłam bilet - potocznie zwanym one way ticket , lub biletem w jedną stronę . Osobiście wolę go nazywać biletem do siebie , znów będę mogła odkrywać świat i życie - zaszywać się z aparatem w niezwykłych miejscach, tańczyć do rana  na piaszczystych plażach , rozmawiać godzinami z nieznajomymi , przekraczać granice, kochać życie... :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz