wtorek, 2 maja 2017

" Proszę obiecaj ,że zrobisz wszystko żeby się udało , że mnie odczasrujesz, że w końcu zacznę coś czuć . Proszę..."


Zostawił dziś otwarte drzwi , Chyba mocno uderzył się w głowę bo nigdy tego nie robi.
Zawsze szczelnie zamyka drzwi , sprawdza kilkakrotnie klamki , zasłania żaluzje
Cała masa zabezpieczeń i wielki mur obronny strzegą malutkiej chatki w górach,  nie dlatego ,że ceni sobie swoją prywatność a dlatego ,że boi się ,że i tym razem obrabowany zostanie z resztek zaufania i znów obudzi się w pustym zimnym mieszkaniu.
Tyle razy odbijałam się od tego skrupulatnie zbudowanego ogrodzenia , że przestałam już nawet napierać. Wielka twierdza strzeżona była zbyt dokładnie.
Dziś jednak było inaczej , pogoda była bardzo sprzyjająca , szare chmury opadły i pierwszy raz od dawna można było podziwiać błękit jego szyb. 


" Trzeba chcieć chcieć "

a: - o której kończysz?
ja -  19 , czemu pytasz?
a : - Chodź , Założył mi swoją bluzę , wyprowadził na parking i pokazał swój nowy zakup
Piękny , wiśniowy , wielki Ile rzeczy można by w nim robić
ja : dobrze , możesz odwieźć mnie do domu

Jechaliśmy zupełnie spokojnie , on z pasją opowiadał co jeszcze zrobi , co wymieni , jak ulepszy to cudo, Ja myślałam o tym ,że uwielbiam gdy ludzie potrafią opowiadać o czymś z taka pasją
Ostatnia prosta , lekkie przyśpieszenie
Ryk silnika i adrenalina wymalowały uśmiech na mojej twarzy
Tyle ,że prędkość nie malała , zobaczyłam zakręt , wiedziałam że nie wyrobimy..

Ludzie zwykle opowiadają o huku , wielkim potężnym huku, ale ja pamiętam szkło
Tysiące drobnych kawałeczków szkła które wpadają mi do oczu , do ust , ocierają się o twarz , ranią ręce. Zacisnęłam mocno oczy , zacisnęłam ręce ...

-M. jesteś cała?
-M. powiedz coś
-M. co Ci jest?

Jego głos ocknął mnie , otworzyłam oczy , tuż przed moją twarzą zobaczyłam beton i wybitą szybę
Uśmiechnęłam się w myślach , odfetchnęłam z ulgą - przeżyliśmy to !



poniedziałek, 17 kwietnia 2017

"Najgorzej jest wtedy, gdy coś zgubisz. Wiesz, pieniądze, klucze.. O, albo takie tam.. Zaufanie na przykład."


Hertzklekoty  nr 1000 dopadły mnie i w święta - bo z sercem jak z pacjentami na sorze , za nic mają że święta , że niedziela , że wolne , krótko mówiąc odpocząć nie dadzą.
Siadłam sobie gdzieś na zapleczu na wygodnym fotelu i z nadzieją czekałam aż sobie pójdą .
Nie zdążyła upłynąć nawet chwila a już koło mnie zrobił się dziki tłum
L : A Tobie co się dzieje ?
ja : nic , nic
On: znowu! adenozyna? magnez? czy metocard?
G: dajcie jej coś , patrzcie jak ona oddycha!
S: to może ja Ci ciasto przyniosę?
K : to ja Ci zrobię EKG
R: dajmy ją na czerwoną
ja :wszystko ok , dajcie to ciasto i jakiś magnes - zaraz przejdzie

Ledwie skończyłam mówić a On już majstrował przy moich żyłach , L szykowała kroplówkę , a A niosła cała tacę ciasta . Cała reszta regularnie tylko wystawiała głowę na zaplecze . tłumacząc że sprawdza jak się miewa dr. żabka
W końcu gdy emocje trochę opadły , siedziałam sobie wygodnie , delektując się moim świątecznym obiadem Magnez i makowiec  to dość ciekawe połączenie muszę przyznać
Nagle On przyniósł sobie krzesło , postawił tuż obok mnie i dosiadł się niczym współpasażer w autobusie
Siedział tak dłuższą chwilę nie mówiąc nic, po czym złapał mnie za rękę i pogłaskał parokrotnie
On- głask , głask , głask
ja : spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się
Spokój,  ogarnął mnie wielki , wszechobecny spokój , taki jaki najbardziej lubię , bez słów.





wtorek, 11 kwietnia 2017

" Cały dzień myślałam, że coś złego dzieje się z moim ser­cem, a to chy­ba tyl­ko smutek.."

Po tygodniowym maratonie nieprzerwanej pracy , wpadłam jak zwykle w wielkim  pośpiechu  do szpitala .  Nie wiedziałam za bardzo jak się nazywam , wiec która godzina tym bardziej nie miałam pojęcia . Nie zdążyłam nawet wziąć łyka mojej przyszykowanej w biegu kawy , ani zorientować się jaka dziś data  , kiedy drzwi oddziału otworzyły się i od progu usłyszałam " M , wjeżdżamy na czerwoną , ciężki pacjent "
Zmusiłam moje gardło do jakże karkołomnego zdania "yhyyyy" i ociężale ruszyłam w ich kierunku
Zbieranie wywiadu było niczym innym jak przypadkowym rzucaniem pytań , bez ładu i składu wypowiadałam zdania zakończone pytajnikiem nie bardzo nawet czekając na odpowiedzi a co dopiero jej słuchając . Usiadłam do komputera próbując się skupić ,ale tuż obok dosiadł się on
- wiesz byłem tu i.... , a wczoraj to.... , a jutro .... , 
Nie byłam w stanie podzieli c mojej uwagi między monitor a jego słowa 
-  jesteś zmęczona chodź na obiad - 
Nie zdążyłam się zastanowić nad odpowiedzią , kiedy drzwi słynnej czerwonej znów się otworzyły i w ciągu 5 minut biała podłoga zamieniła się czerwoną kałużę.
Ręce trzęsły mi się tak ,że nie mogłam znaleźć tętnicy , szukałam i szukałam , gdy nagle  złapał mnie za dłoń i przesunął moje opuszki wprost nad pulsujące naczynie 
Gdy w końcu sytuacja była w miarę opanowana  ,  wyszłam na zaplecze , chciałam ciszy , chwili ciszy , gdy podniosłam wzrok był tuż obok , po prost stał i patrzył a ja po prostu musiałam się przytulić

''''

w drodze na obiad moje myśli były bardzo  skupione na tym co dziś będzie w menu. 
Przemierzałam więc korytarz i prowadziłam intensywny monolog , próbując rozwikłać zagadkę tego co wyląduje u mnie na talerzu i czy będzie będzie coś dietetycznego
Mój rozmówca wydawał się nieco wyłączony i będący myślami gdzieś bardzo daleko od moich kulinarnych rozważań Szedł nie wymawiając ani słowa od czasu do czasu podnosząc tylko wzrok z nad podłogi 
Znałam tą ciszę , wiedziałam że chce coś powiedzieć , i cholernie bałam się tego co usłyszę , więc żeby zagłuszyć swój strach jak najęta nawijałam dalej o jedzeniu 
Gdy siedliśmy w końcu przy stoliku , atmosfera nieco poluzowała się Mój niepokój został chwilowo ugaszony i w spokoju zajadałam swoje wymarzone  pierogi Słońce grzało w plecy i przyjemnie było spojrzeć przez okno na tak piękny dzień 
On z kolei gdzieś między jednym kęsem schabowego a drugim rzucił jakby od niechcenia
- "wiesz jadę na woję"
Oczy otworzyły mi się tak bardzo ,że nie byłam w stanie mrugać
- na wojnę? powtórzyłam dalej z niedowierzaniem..
- tak , wiesz co oni tam robią ? oni mordują dzieci , oni trują ludzi, oni....
Mój żołądek skurczył się tak , żę resztę obiadu zostawiłam na talerzu
Wracaliśmy już obydwoje  w ciszy i obydwoje nie podnosiliśmy wzroku znad podłogi
Nie chciałam się wtrącać , nie chciałam nic mówić - wiedziałam że i tak pojedzie..
Przed końcem podszedł do mnie i przytulił się  , utknęłam gdzieś między jego prawym a lewym ramieniem , wtedy podniósł mnie wysoko nad podłogę i trzymał tak bardzo długo 
Staliśmy na środku czerwonej strefy , wtuleni jak małe dzieci

"nie jedź , zostań " - cała reszta uwięzła mi w gardle ... 








poniedziałek, 27 marca 2017

"masz taki zasmutkowany głos, słyszę twoje nieuśmiechy...".

Pacjentka z  silnym bólem głowy , ciśnieniem 220/1150 , zatruta oparami farby
ja : proszę zrobić pani gazometrię z palca!
O : nie , ja nie umiem , ja mam papiery , ja odmawiam !
ja : odmowa? zmuszę Cie gilgotkami!
O: gilgotki? patrz co Ci zrobię za to
Przełożył mnie przez bark i wyniósł do gipsiarki -
pacjentce z wrażenia spadło ciśnienie

Pacjent z rozcięta ręką - idziemy na szycie

atmosfera iście wariatkowa : budowanie iglicy z igieł , wojna na gaziki .oblewanie woda utlenioną
Śmiechu , przepychanek i żartów więcej niż na oddziale zamkniętym
O: wiesz co nas łączy ?
ja : zarobki do dupy? zażartowałam , ale gdzieś po plecach zdążył przebiec mi dreszcz
O : i Ty i ja boimy się , że któregoś dnia obudzimy się w łóżku i nie będziemy w stanie ruszyć ani ręką ani nogą Dlatego obydwoje staramy się korzystać z życia na maksa Szaleć póki możemy,,,
ja: coś jednak mamy wspólnego...
 Celna diagnoza skutecznie uśpiła mój uśmiech a myśli zaptrzątnęła mi na następne kilka dni...


sobota, 18 lutego 2017

"o 3:30 wszystko czuje się bardziej , kieliszek wina jest bardziej pusty ,cisza bardziej dotkliwa bezsilność miesza się z bezsennośćią i ciężko je rozróżnić O tej godzienie nie sposób rozplątać posupłanych myśli Pytania w głowie odbijają się głośnym echem i tylko odpowiedzi nie widać jakoś w ciemności".

3 w nocy to magiczna godzina na sorze - wszystko nagle spowalnia , pacjenci śpią już smacznie w łóżkach , kolejka przy ladzie znika , chaos milknie i tylko ciche pikanie pulsoksymetru z naprzeciwka przypomina ,że wciąż jestem w pracy.
Zaparzyłam sobie kolejny , chyba 50 tego dyżuru kubek kawy , i cicho wyszeptałam
- " idę delektować się moją kawą i ciszą - jakby coś się działo będę na boxach "
W końcu chwila dla siebie , nie muszę nigdzie biec ,nie muszę się spieszyć , mogę chwile pomyśleć , posiedzieć i nic nie robić
Dosiadł się ... najpierw nieśmiało przeszedł raz , potem drugi , w końcu zajął krzesło tuż obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać
O czym rozmawia się na sorze w środku nocy? . otóż na pewno nie o pacjentach
Opowiadał mi o swoich planach a raczej o ich braku ,o braku wizji na przyszłość ,  o tym że rzeczywistość często niszczy marzenia O strachu przed porażką
O małym domku za miastem zrobionym z kadłuba statku i o psie , który by na niego czekał po pracy
O tym ,że tak bardzo boimy się kochać , on z obawy ,że znów da z siebie za mało ja ,że znów oddam wszystko
O tym ,że łatwiej jest być samemu niż spróbować , że strach przed porażką paraliżuje na tyle ,że zamykamy się w bezpiecznej samotności
O tym ,że nie ma ludzi normalnych , każdy z nas ma przeszłość , czasem bardziej okaleczającą czasem mniej Że życie odciska na nas piętno i musimy z nim żyć
O podróżach , które coraz bardziej stają się ucieczką od rzeczywistości , o małym domku we Włoszech z widokiem na morze
O powołaniu , które zatarło się gdzieś w pośpiechu dnia - o czekoladach zarobionych za uśmiech i serce
Nawet człowiek nie zauważył ,że zrobiła się 6
nawet człowiek nie pomyślał , ze strach , niepewność i wrażliwość mogą być tak pociągające
On mówi ja pytam , on nie pyta ja nie mówię./..


poniedziałek, 17 października 2016

“ nie umiem się odnaleźć tu, lecz się dość dobrze gubię ”


Utknęłam gdzieś głęboko między chorą nadzieją a bezgraniczną naiwnością. Moje ambitne plany bycia królową sytuacji , sędzią albo chociaż marną rozgrywającą znów skończyły się klęską i sprowadziły mnie do jakże uwielbianej przeze mnie roli ofiary, czekającej na ogłoszenie wyroku.
Nie do końca jednak wiem jaki wyrok usatysfakcjonowałby mnie tym razem , ułaskawienie brzmi przecież mocno żenująco , a wolność wcale nie wydaje się być lepszą opcją.
Co gorsza, ni cholery nie mogę wyrwać się z tego patowego położenia , nerwowo wędruję miedzy oknem a komórką próbując znaleźć jakieś wyjście awaryjne , licząc iż uda mi się wymknąć niezauważona przez nikogo , ale im bardziej patrze tym bardziej go nie widzę . Dodatkowo z wielkim zaskoczeniem i jakże ogromnym zawiedzeniem muszę stwierdzić iż nerwowe wpatrywanie się w zegarek w żaden sposób nie sprawia, iż jego wskazówki przesuwają się szybciej ,  kalendarz tez mocno mnie zawodzi  w tym temacie.  Tylko chusteczki na moim łóżku wykazują odrobinę współczucia i całkiem sprawnie rosną u mojego boku , patrząc z litością jak po raz kolejny w nerwach i niepewności pozwalam komuś decydować o mnie ...