wtorek, 22 lutego 2011

leżę na łóżku i rozmawiam z sufitem. dlaczego.? -wydaje mi się, że rozumie więcej niż podłoga..

Ostatnimi czasy często bywam na placu zabaw - krążę między huśtawką nastrojów , a karuzelą uczuć Grzechoczę łańcuchem na drewnianym mostku jakbym chciała żeby wy brzęczał nieco dziecinnego optymizmu   Przesiaduję w piaskownicy budując zamki z marzeń i próbuję zejść z drabinki kłopotów Jedynie zakochani siedzący na metalowej ławce tuz obok  spoglądają na mnie dziwacznie jakby chcieli powiedzieć  ,że to chyba nie tak...

wtorek, 8 lutego 2011

" – Wierzy pani w cuda? – Tak, ale nie dzisiaj."

Paskudny gorzki smak niesprawiedliwości, którym zakrztuszam się co rano popijając herbatę , i obrzydliwy posmak porażki , który piecze za mostkiem niczym zgaga  nie pozwalają mi na moment odpocząć ....
         Miałam nadzieję, że nareszcie uda mi se głęboko odetchnąć, odłożyć na bok uczelnię i choć na chwile oddać się błogiemu nic nie robieniu  Szlam absolutnie przekonana o tym ,że mi się udało, w końcu czemu miałoby być inaczej? Przecież robiłam wszystko co trzeba , a nawet więcej i wcale nie zaczęłam 3 a 30 dni wcześniej Nie boli mnie nawet fakt że się nie wyszło , boli mnie przygniatające poczucie niesprawiedliwości na tej i wszystkich innych płaszczyznach ,,,Kolejny raz potknęłam się o własną bezsilność próbując doskoczyć do wyznaczonego celu i nie po raz pierwszym pozdzierałam kolana  upadając na  moją naiwną wiarę w sprawiedliwość - dobrze ze naskórek na tyle warstw ...