poniedziałek, 17 stycznia 2011

"A ja chcę … piórnik życia z wyposażeniem… Kredkę wielokolorową …aby mieć tęczowe nastroje, Ołówek by naszkicować swoją przyszłość, Linijkę by prosto do celu, Gumkę by wymazać to co niepotrzebne, Nożyczki by odciąć … to co nieważne …. Dużo pisaków by malować marzenia…….."

Czasem . ale tak bardzo czasem , gdy przychodzi taki czas że tigery się kończą w lodówce, że kawa jest tak bardziej mocna , że na nic nie ma czasu, że jeszcze nie zaczniesz a już wiesz ,że nie zdążysz wtedy..
Wtedy najchętniej zaplotłabym włosy w kucyki , albo dwa warkoczyki i związała kolorowa wstążeczką. Kupiłabym słitaśną różową sukienkę i wzięła  sznur kolorowych balonów do ręki. Wzięłabym zapomnianą skakankę , ale poszła poskakać w gumę. Powiedziałabym "Idę na dwór" a mama odpowiedziałaby " tylko się zamelduj co jakiś czas" Szłabym powoli nie śpiesząc się nigdzie , jadła więcej lodów, krzyczała "Panie pilocie - dziura w samolocie" i mówiła "Biedroneczko , biedroneczko leć do nieba - przynieś mi kawałek chleba" kupiłabym malinową mambę co zmienia kolor nieba i poszłabym na drugie podwórko-  byle dalej od sesji

1 komentarz:

  1. love it! Jakie to było bezproblemowe i radosne i... niedocenione życie :)

    OdpowiedzUsuń